Może te ciągłe towarzystwo sikorek sprawiło, że w mojej pamięci gil został malutkim ptaszkiem, jak ich żółte towarzyszki. Bo jak już zoczyłam ptaszka z czerwonym brzuszkiem ciągle się opierałam przy tej myśli, że nie jest to gil. Po prostu był za duży niż ten z mego dzieciństwa :)
Jeszcze jednym odkryciem było to, że samiczka gila bardzo się różni od samca. A mianowicie nie ma tej rozpoznawalnej czerwieni. Jak to samiczka kolorowego ptaka :)
A jakie są wasze ptaszki z dzieciństwa?
Pan gil na czubku drzewa |
Pani gilowa |
Zamiast czerwonych bombek :) |
Moje ptaki dzieciństwa to kury... :)
OdpowiedzUsuńtaaak.. :) dobre spostrzezenie :D
UsuńKury :) Prawda! Moje ptaki dziecinstwa to sikorki, gile i jaskolki. Bardzo mi sie podoba ten puszysty gil z czerwona piersia. Taki romantyczny!
OdpowiedzUsuńDzieki Anetko! Tak miło słyszeć, że komu się podoba to, co robię :)
Usuń